Antywalentynki, czyli 14 lutego po swojemu

„Antywalentynki” są ideą o różnych, interesujących podłożach. Ciekawe są też alternatywne pomysły na celebrację tego dnia.
Ból samotności
Pierwszy powód niechęci do tradycyjnych walentynek, który przychodzi na myśl, jest prosty. Dla wielu osób są one zwyczajnie bolesne. Z reguły najmniej sympatii wobec tego święta przejawiają osoby świeżo po rozstaniach lub utracie bliskiej osoby. Źle znoszą ten dzień także ludzie, którzy z różnych względów chcieliby, ale nie mają partnera. Może to być spowodowane brakiem odpowiedniej osoby w otoczeniu, trudnym charakterem lub przekonaniem o własnej niekompletności. To ostatnie często bardzo utrudnia im życie także w innych sferach. Opiera się na poczuciu pustki i beznadziei, bezsensu i braku szczęścia w przypadku braku partnera. Wynika z błędnej wiary w to, że nasze poczucie szczęścia zależy od kogoś innego. W takim przypadku zaleca się psychoterapię oraz pracę nad swoimi przekonaniami, odcinającymi nam drogę od szczęścia.
Święto świętem niech zostanie
Inną przyczyną bojkotowania romantycznych seansów w kinie i kolacji w drogich restauracjach jest sprzeciw wobec komercjalizacji różnych świąt. Z handlowego punktu widzenia, walentynki mają zapełnić lukę powstającą na rynku między Bożym Narodzeniem a Wielkanocą. Oferty walentynkowe zachęcają do coraz to nowych wydatków na gadżety i usługi okolicznościowe. Sugerują, że im więcej wydamy na prezent dla partnera, tym więcej miłości mu okazujemy. Takie zabiegi marketingowe skutecznie zniechęcają wiele osób do korzystania z tych ofert i świętowania tradycyjnego. Czasem następstwem tego protestu są właśnie antywalentynki.
Quirkyalone, czyli „odjechani single”
Jeszcze inną, ciekawą sprawą jest zyskujący na popularności ruch quirkyalone, zapoczątkowany przez Sashę Cagen. Jest to koncepcja życia w pojedynkę, bez wyrzeczeń i parcia na poszukiwanie partnera. Są to szczęśliwi single, korzystający w pełni z uroków życia bez zobowiązań i stagnacji. Jednocześnie nie odrzucają oni idei związków nieformalnych oraz sformalizowanych. Sprzeciwiają się natomiast “tyranii bycia w związku”, narzucanej ich zdaniem przez społeczeństwo i wprawiającej niesłusznie singli w poczucie wstydu i zakłopotania z powodu braku życiowego partnera. Społeczność ta uznała 14 lutego alternatywnie za “International Quirkyalone Day”.
Co zamiast kolacji przy świecach?
Antywalentynki obejmują wiele pomysłów, często bardzo kreatywnych. Zaczynają się od specjalnych imprez dla singli, przechodząc przez tzw. speed dating, akcje charytatywne, pikniki towarzyskie, a kończąc na bardzo wymyślnych specjalnych eventach i konkursach. Czasem są to przyjacielskie wieczory przy piwie z horrorami, jako alternatywa dla komedii romantycznych. Niekiedy bale przebierańców lub powtórka z andrzejek. A raz na jakiś czas pojawi się taki pomysł, jak tegoroczny konkurs z karaluchami, organizowany przez ZOO w Teksasie. Uczestnicy w jego ramach mają możliwość nazwania karalucha imieniem swojego byłego partnera, a następnie obserwowania, jak zjadają go surykatki.
Nie brak też entuzjastów spędzania walentynek z własnym psem czy kotem. W końcu kto obdarzy nas taką miłością i wiernością, jak nasz pies?
Pomysłowość ludzi w tym zakresie jest równie ogromna, co w przypadku tradycyjnych walentynek (oświadczyny podczas skoku ze spadochronem czy nurkowania w oceanie to tylko nieliczne z setek opcji). Coraz większa jest też świadomość ludzka i zrozumienie wobec trybu życia singli. W zależności od nastawienia do tej tradycji, każdy z nas może spędzać 14 lutego zupełnie inaczej, a pełne współczucia jęki ciotek nad “przyszłymi starymi pannami” czy “biednymi samotnymi chłopcami” powoli odchodzą do przeszłości. W końcu każdy z nas ma prawo żyć, jak chce. I żaden pucołowaty cherubinek z łukiem nie powinien się do tego mieszać.