Moje dziecko po prostu dobrze się uczy i dba o sylwetkę – anoreksja u młodzieży
- Masz córkę w wieku 14–18 lat?
- Jest inteligenta, dobrze zorganizowana, świetnie się uczy?
- Jest uprzejma, grzeczna, rzadko wyraża złość?
- Stara się spełniać oczekiwania innych – sprząta, gotuje, pomaga w domu?
- Dba o sylwetkę – biega, chodzi na siłownię, na fitness?
- Dba o dietę – preferuje warzywa, niejedzenie tłuszczu, słodyczy, fastfoodów?
- Rozumiesz to, bo jako dziecko była rozkosznym „pulpecikiem”?
- Jest chlubą rodziny – nie dość, że radzi sobie w szkole i ma w niej osiągnięcia, to w dodatku rozwija także swoje ciało, zdrowo się odżywia i można liczyć na jej pomoc w domu?
- Cieszysz się, że masz tak zdolne i zdyscyplinowane dziecko?
- Córka sporo wie na temat odżywania, diet, kalorii?
- Chętnie przygotowuje posiłki dla rodziny, ale sama niekoniecznie je zjada wraz z innymi, tłumacząc, że podjadała w trakcie przygotowywania?
- Córka coraz rzadziej je przy stole, wraz z resztą rodziny, i coraz częściej zabiera talerz do pokoju, żeby nie tracić czasu i móc się pouczyć?
- Czasem niepokoisz się jej bladością, przemęczeniem, chudnięciem?
Jednak córka potrafi rozproszyć Twoje obawy – podaje racjonalne argumenty: teraz jest wyjątkowo ciężki czas (koniec semestru, koniec roku), to niedługo się skończy, wtedy odpocznę, pojadę do babci, odpasę się u niej, pobędę na świeżym powietrzu. Wiesz poza tym, że w dzisiejszych czasach dzieci muszą bardzo ciężko pracować na sukces w szkole. Duma z osiągnięć dziecka trochę przyćmiewa ten niepokój; wiadomo, nie ma nic za darmo. Przecież chcesz, żeby Twoja córka poszła na dobre studia, miała dobrą pracę i dobre życie. Więc nie będziesz zawracać jej głowy innymi sprawami, niech się uczy. Poza tym wierzysz swojemu dziecku, kiedy mówi, że wszystko jest w porządku i nie dzieje się nic złego. Dlaczego miałabyś/miałbyś nie wierzyć? Znasz je, wiesz, jakie wartości mu przekazałaś/przekazałeś. I potrzebujesz zostać uspokojoną/uspokojonym.
Mimo to z czasem Twój niepokój nasila się. Córka jest coraz chudsza, coraz bardziej zmęczona, coraz mniej je, robi się drażliwa, reaguje złością na uwagi dotyczące jej wyglądu i namowy do jedzenia. Nie wiesz, co się dzieje z Twoim dzieckiem. Czasem nie dostrzegasz, jak niewiele Twoje dziecko je, bo ono potrafi doskonale markować, że je. I używa sprawdzonych sposobów przekonania Cię, że nie ma się czym martwić. Tym silniej w wierzysz w jej zapewnienia, im bardziej obawiasz się, że dzieje się z nią coś poważnego. Dziecko coraz więcej ćwiczy, coraz więcej się uczy, ale stopnie już nie są takie dobre, jak kiedyś. Czasem ktoś z otoczenia (rodzina, znajomi, sąsiedzi) bądź ze szkoły mówi Ci, że Twoja córka wygląda jak szkielet, że chyba za dużo naoglądała się wychudzonych modelek, że dzieje się z nią coś niepokojącego. Czasem Ty sama/Ty sam, w napadzie lęku o dziecko, przeszukujesz sieć, sprawdzając, co mogą oznaczać zachowania Twojego dziecka. Czytasz o tej potwornej chorobie, przeglądasz statystyki wyzdrowień i śmiertelności. I martwiejesz ze strachu. Anoreksja? Niemożliwe. To nie może dotyczyć mojego dziecka. To nie może dotyczyć mojej rodziny. Takie rzeczy zdarzają się innym, gdzieś daleko. My jesteśmy bezpieczni. Ale coś się dzieje i ewidentnie jest to coś, co wiąże się z jedzeniem. Zabierasz więc dziecko do dietetyka. Nie można powiedzieć, że nie reagujesz. Uspokojasz się, lub nie, zależy na kogo trafisz. Kiedy córka przestaje miesiączkować, zabierasz ją do ginekologa, dalej do endokrynologa. Poza brakiem miesiączki, córkę zaczynają nękać dolegliwości skórne, jest jej ciągle zimno, chodzi w obszernych, luźnych bluzach. Pojawiają się kolejne dolegliwości zdrowotne.
Czasem pierwszym dostrzegalnym dla otoczenia sygnałem jest spadek ocen w szkole. Kiedy wreszcie trafiacie do psychologa lub psychiatry i pada diagnoza: anoreksja – słuchasz, ale nie słyszysz. Nie chcesz w to wierzyć. Jeśli choroba jest już mocno zaawansowana, a często tak się zdarza, zanim po odwiedzeniu różnych specjalistów, próbach zracjonalizowania problemu, a czasem zbagatelizowania, ustalone zostanie trafne rozpoznanie i podane zostaną zalecenia, konieczne jest leczenie szpitalne. Ani Ty, ani Twoje dziecko nie chcecie przyjąć do wiadomości tego, że jest tak źle, żeby iść do „psychiatryka” i poddać się terapii, w tym terapii rodzinnej. Nie chcesz, żeby Twoje dziecko dostało łatkę wariatki. Poza tym, co ze szkołą? Ona nie może iść do szpitala, bo straci rok! Co ludzie powiedzą? Jak ona potem wróci do szkoły? Myślisz sobie, że ten psycholog czy psychiatra przesadza. Jednocześnie wzbiera w Tobie przerażenie, poczucie winy i złość. Przerażenie, bo gdzieś przez skórę czujesz, że naprawdę może to być anoreksja. Poczucie winy, bo jak mogłaś/mogłeś tak długo „nic” nie robić. Złość na dziecko, bo tak długo Cię okłamywało. Złość na siebie, bo widocznie coś zrobiłaś/zrobiłaś źle, skoro spotkała je ta choroba. Potrzebujecie pomocy, obie, oboje. Cała rodzina.
Oczywiście, może być tak, że masz syna, a nie córkę; anoreksja u chłopców też się zdarza. Może te być tak, że Twoje dziecko ma 12–13 lat lub mniej i ma anoreksję; obniża się wiek, w którym dzieci zaczynają chorować. Może też być starsze. Nie musi też być tak, że Twoje dziecko jest w szkole i w domu „gwiazdą”; może być tak, że po prostu bardzo się stara, wkłada ogromny wysiłek w naukę i uzyskanie kontroli nad swoim ciałem i życiem, choć np. w szkole nie przynosi to spektakularnych efektów. Twoje dziecko niekoniecznie we wczesnym okresie życia było pulchne. Może też być tak, że zareagujesz szybciej. Jednak mechanizm rozwoju anoreksji jest taki, że moment diagnozy jest często odsunięty w czasie. Leczenie bywa długie, wymaga zaangażowania i cierpliwości całej rodziny. To nie jest tak, że kłopot ma tylko dziecko. I złudzeniem jest to, że poradzi sobie samo. Nawet przy wielkim wsparciu rodziny.
Jeśli coś Cię niepokoi w zachowaniu i wyglądzie dziecka, nie warto zwlekać. Lepiej wiedzieć, co się dzieje i wiedzieć, jak reagować, niż pozwalać na narastanie napięcia i podejmować działania, które odwlekają moment diagnozy. Dobrze rozpoznana i dobrze prowadzona anoreksja jest uleczalna.