Skąd się bierze prokrastynacja i jak z nią walczyć?
Prokrastynacja. Drugie imię każdego stereotypowego studenta. Typowo uczniowski mechanizm, towarzyszący wielu z nas w procesie edukacji. Czy możemy się więc spodziewać, że po zdobyciu przysłowiowego dyplomu dobra ciocia Prokrastynacja odwiesi z kołka paltocik i odjedzie na zawsze w odległe krainy? Niestety nie.
Czym jest prokrastynacja i jakie ma skutki?
Zgodnie z definicją, jest to dobrowolne zwlekanie z realizacją zamierzonych działań, pomimo posiadanej świadomości pogorszenia sytuacji wskutek opóźnienia. Innymi słowy, irracjonalna tendencja do ociągania się lub przekładania na później wykonania jakiegoś, choćby najprostszego, zadania. Wydawałoby się, że jej źródło tkwi w czystym lenistwie. Jednak w rzeczywistości jest to zwykle dużo bardziej skomplikowany mechanizm. Co ciekawe, dotykający wyjątkowo często ludzi zdolnych i ambitnych, mających jasno określony, wymarzony cel.
Brzmi nielogicznie? A jakże. Z pozoru zwyczaj ten jest wyjątkowo bezsensowny. Prokrastynator odwleka bowiem działania, które wpłynęłyby pozytywnie na niego samego lub innych. W zamian ponosi przykre konsekwencje: pretensje i żal za pokpienie sprawy, kary, m. in. finansowe, zepsucie opinii, napiętrzenie spraw do załatwienia w pakiecie z permanentnym uczuciem stresu, niepokoju i poczucia winy. Mało? Długo występująca patologiczna prokrastynacja potrafi skutkować naprawdę poważnymi problemami, jak konflikty z najbliższymi, utrata źródła utrzymania czy zaufania – innych i samego siebie. Nałogowy “zwlekacz” często słyszy, że jest niesłowny, niepoważny i nie można na nim polegać. Nic przyjemnego, prawda? Dlaczego więc tak często odwlekamy ważne rzeczy?
Przyczyny odwlekania
U źródła prokrastynacji leżą przeróżne, nieraz bardzo skomplikowane przyczyny. Często łączy się ona z pewnymi rodzajami zaburzeń osobowości, zwykle depresyjnych, dystymicznych i lękowych, a także ADHD.
1. Lęki
Podstawową kwestią są tu lęki. Określono 5 podstawowych lęków, mogących leżeć u podłoża tego zachowania. Są to:
1) Lęk przed porażką.
Najbardziej typowy przypadek – celowe zwlekanie z działaniem, mające dostarczyć wymówki w przypadku popełnienia błędu. Łatwiej przecież tłumaczyć, że nie starczyło nam czasu, by wykonać coś należycie, niż przyznać się do niedostatecznych kompetencji, wiedzy czy umiejętności.
2) Lęk przed sukcesem.
Boimy się, że dokonując czegoś wyjątkowo znaczącego, automatycznie podniesiemy sobie poprzeczkę w osiąganiu kolejnych celów, a następnie nie będziemy umieli jej przeskoczyć. Innymi słowy, ceną jednego sukcesu stają się wszystkie pozostałe, przyćmione tym pierwszym. Inna możliwość – boimy się osiągnąć cel ze względu na zazdrość lub złe samopoczucie innych ludzi – mniej zdolnych lub posiadających mniejsze zasoby.
3) Lęk przed bezradnością.
Pojawia się, gdy boimy się utraty kontroli i/lub chcemy podkreślić swoją niezależność. Gdy mamy do wykonania mało ambitne zadanie, zwlekamy z wykonaniem go. Mamy przecież ważniejsze, bardziej odpowiedzialne zajęcia. Jeśli nie zdążymy, zawsze możemy powiedzieć, że było poniżej naszych możliwości i szkoda nam było na nie cennego czasu.
4) Lęk przed izolacją.
Mając cel przed sobą, mamy pole do działania. Stale pojawiają się powody, by podejmować kolejne wysiłki, współpracować z kimś, łączyć siły. Gdy jednak cel zostaje osiągnięty, zostajemy sami ze swoim sukcesem. A przynajmniej tego się boimy. Zadanie zostaje wykonane, spisaliśmy się. A co za tym idzie – nie jesteśmy już do niczego potrzebni.
Lęk przed izolacją bywa też formą dziecięcej chęci zwrócenia na siebie uwagi, bycia zaopiekowanym, czasem wyręczonym. Niekoniecznie wynika to z lenistwa, jest raczej przejawem niedojrzałości. Oczekujemy, że ktoś podejmie za nas potrzebne decyzje, poprowadzi, doradzi. Czujemy wtedy, że komuś na nas zależy, że chce nam pomóc.
5) Lęk przed intymnością.
Odwlekamy pewne działania ze strachu przed odrzuceniem. Przyczyną jest obawa, że inni poznają nas razem z naszymi wadami i odejdą z naszego życia. Powszechny lęk wśród tzw. „wiecznych singli”, wikłających się w liczne, ale płytkie relacje i szybko się z nich wycofujących.
2. Ucieczka przed emocjami
Prokrastynacja to jednak nie tylko lęki. Możemy uciekać się do tego zachowania także z prostszych powodów. Jednym z nich jest unikanie niechcianych emocji i pragnienie zastąpienia ich (choć na chwilę) czymś przyjemnym. Zamiast od razu „zjeść żabę” i cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem, wolimy odkładać obowiązek jak najdłużej, by zajmować się czymkolwiek przyjemniejszym. Towarzyszący temu niepokój i poczucie winy nie ułatwiają jednak sprawy. Pozwalają nam tylko unikać konieczności tak długo, jak się da, wraz ze wszystkimi negatywnymi tego skutkami.
Bardzo często bywa też tak, że stosujemy ten mechanizm dla złudnej ochrony poczucia własnej wartości. Ma to zwykle związek z perfekcjonizmem i lękiem przed porażką. Zależy nam na doskonałym wykonaniu zadania, ale z obawy, że coś pójdzie nie tak, ociągamy się z tym tak długo, jak to możliwe. Gdy zostaje mało czasu, osiągamy nadludzki wysiłek, by dokończyć to, co zaczęliśmy, na wysokim poziomie lub… odpuszczamy i zrzucamy winę na brak czasu, obiecując sobie solennie, że następnym razem weźmiemy się do pracy wcześniej.
Dla osób poszukujących silnej stymulacji emocjonalnej, prokrastynacja jest często pomocna w tworzeniu stresujących sytuacji, które zapewniają im ciągłe poczucie życia na pełnych obrotach. Stale pobudzany układ nerwowy czuje, że żyje, że coś się wokół dzieje. Potrzeba przeżywania silnych emocji jest stale zaspokajana, co daje specyficzne poczucie zadowolenia.
U nałogowych prokrastynatorów daje się często zauważyć podobne problemy i schematy, tłumaczące ten nawyk. Przy pewnej dozie samoświadomości możliwe jest samodzielne zlokalizowanie źródła lub źródeł prokrastynacji. Dużo łatwiej wówczas odnieść sukces w jej zwalczaniu. Gdy natomiast nie wiemy, skąd bierze się w nas ciągła chęć odkładania czegoś na później, albo przestajemy już panować nad tą tendencją, być może powinniśmy skontaktować się z psychoterapeutą. Wspólnymi siłami dużo łatwiej będzie poradzić sobie z tym problemem.
JAK WALCZYĆ Z PROKRASTYNACJĄ
Metod jest kilka. Do najskuteczniejszych należą:
1) Metoda kanapkowa. Planowanie dnia z zastosowaniem przemienności: obowiązek, przyjemność, obowiązek, przyjemność. Pobudzamy wówczas układ nagrody, ale w zdrowy sposób, osiągając jednocześnie zaplanowane cele.
2) Lista. Zapisywanie, co mamy do zrobienia, a następnie kolejne odznaczanie wykonanych czynności. Podstawowa metoda walki z odkładaniem na później, dająca natychmiastowe uczucie satysfakcji.
3) Żaba na śniadanie. Zwyczaj rozpoczynania dnia od „zjedzenia żaby”, czyli wykonania najtrudniejszego lub najmniej przyjemnego zadania. Znacznie łatwiej przejść wówczas do mniejszych powinności. Skoro to mamy już za sobą, reszta jest już tylko fraszką. W połączeniu z wykreślaniem kolejnych pozycji z listy i nagradzaniem się między kolejnymi zadaniami, dajemy sobie już całkiem sporą szansę powodzenia. Ważne jedynie, by metody te stosować konsekwentnie. Wszak konsekwencja i siła woli są najlepszymi sprzymierzeńcami w zwalczaniu złych nawyków.